Magda Fokt
„Sam kamień
śród kamieni. O, nigdy nie myślałem o kamieniu w słowach śmierci. Zawsze
odczuwałem w nim serce, j e g o życia pulsowanie, i nie w strukturach
wewnętrznych, które wprawiają w podziw gapiów, fotografów, mineralogów… Po
prostu: serce kamienia. Po prostu: sny kamienia. Być w sercu kamienia – jak ja
tego pragnąłem!” (Aleksander Wat, wiersze śródziemnomorskie)
Magdy Fokt nie
interesują błyskotliwe pomysły, artystyczne ‘chwyty” i łamigłówki znaczeń.
Interesuje ją malarstwo odkrywane na nowo w każdym obrazie. Szuka spójnej z
„idealnym zamysłem” kompozycji , rysując, malując, wykorzystując techniki collage’u,
dziurawiąc płótna lub pokrywając je przemysłową farbą. Zaczyna od obserwacji.
Obserwując uczy się porządkować, wyłaniać harmonię, wyznaczać rytm. Na tej
podstawie komponuje swoje obrazy, zamknięte najpierw w obrębie płótna,
dziurawione, przebijane potem w próbach stopniowego poszerzania pola malarstwa.
Obserwuje zatem pejzaż, bada jego strukturę i podziały. Ale żeby go naprawdę poznać,
chce oprzeć się na szczególe, zatrzymać podstawowy, powtarzający się element budowy
wybranego fragmentu rzeczywistości – kamień. Kamienie te znalazła w
śródziemnomorskim krajobrazie. Morze i kamienista, wypełniona białymi
otoczakami plaża stały się miejscem, do którego wraca, patrzy i słucha.
Zapamiętane, próbuje przełożyć na własny sposób opowiadania, znaleźć dla niego
odpowiednią artystyczną formę.
Zarówno poezji jak i sztuce potrzebny jest konkret,
coś, na czym może się oprzeć. Ten przekształcany jako dalekie źródło lub
bezpośrednio włączany w dzieło sztuki, konkret wyraża romantyczną tęsknotę do
przedmiotu naturalnego. O ile poezja wychodząc od wieloznaczności - poszukuje
precyzyjnego określenia sensu, nazwania czym dana rzecz jest, o tyle sztuka analizując
formy i materię rzeczy, rozbudowuje je i układa z nich złożone konstrukcje i
historie. Kamienie - „wypełnione dokładnie kamiennym sensem”
(Herbert) doskonałe w swej spójnej, skończonej i niezmiennej formie – nie
bez powodu tak często bywają podnoszone z ziemi przez poetów (np.Czechowicz,
Wat, Krynicki) i artystów, jako znak trwania, coś, co nie podlega zniszczeniu.
Jako symbol przyrody i kultury śródziemnomorskiej, kamienie w różnych formach i
kształtach (góry, skały, jaskinie, groty, labirynty) inspirowały malarzy od
Andrea Mantegni, Durera, Caravagia po współczesność.
W obrazach Magdy Fokt pojawiają się jako moduł, za
pomocą którego wyznacza przestrzeń i określa sposób znakowania. Jej kamienie
miarowo stemplują płótna. Artystka ujawnia swoje artystyczne fascynacje - rytmicznym pismem znaków malarskich Jana
Tarasina, układami barw Tadeusza
Dominika. Znacząc kamiennymi śladami swoje płótna próbuje zbudować własny rytm,
pulsowanie, zataczanie kręgów, powtarzalność. Zapamiętane pejzaże powracają
jako układy form, pasma kolorów. Zdaje się zbierać swoje kamienie i nizać na
nitki, układając i rozwijając kolejne ich sznury i szeregi. Rzeczywisty
pierwowzór i jego przeżywanie powracają, przetwarzane w znaki, pismo, stemple,
kontrasty czerni i bieli, połysku i matowości. Pokrywa obraz ciężką,
przemysłową farbą, która błyszczy jak lakier lub bywa zmatowiona przez dodanie
terpentyny. Ważny jest dla niej proces, praca nad obrazem, oswajanie go,
traktowanie jako przedmiotu do obróbki, poszerzanie przestrzeni płótna, która
dzięki dziurawieniu, łączeniu materiałów, kolażom, otwiera się na to, co poza
nim. Wspomniany już, ważny dla artystki, rytm kompozycji wyznaczany jest też
stopniowaniem natężenia barw, układami jasnych i ciemnych plam. Powtarzalność
układów nie polega na ich powielaniu ale raczej wprawieniu w ruch toczących się
kamieni.
Te kamienne wariacje mają też swój wymiar intymny.
Niewielkie kompozycje malowane na kartonie, odkrywane jak sekrety „na dnie”
płótna, przywołują dziecięce gry z tzw. widoczkami. Niby powrót do pierwszego
przeczucia tajemnicy wyrażanego pod postacią owych skarbów, układanych
starannie pod kawałkiem szkła a potem zakrywanych ziemią. Ale przypominają
także domowe makatki, dywaniki łączone z różnych fragmentów materiałów. To takie
„rzucanie” małymi kamykami, fragmenty obrazu, które można zszyć razem jak
patchwork. Zestawiając ciężar kamienia z lekkością jego malarskich powtórzeń,
artystka zdaje się powtarzać za Kunderą, że „antynomia ciężar – lekkość jest
najbardziej tajemnicza i najbardziej wieloznaczna ze wszystkich antynomii”.
Zofia Jabłonowska-Ratajska
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz